wtorek, 27 lutego 2018

J.D. Vance "Elegia dla bidoków"



Wydawnictwo Marginesy
data wydania 15 luty 2018
stron 320
ISBN 978-83-65973-04-7

Spełniony American Dream

Przez wiele lat Ameryka (pod tą nazwą miano na myśli Stany Zjednoczone) kojarzyła się z rajem. Był to świat wielkich możliwości, w którym praca opłacała się stukrotnie, w którym szybko można było się wzbogacić i przebyć drogę od zera do milionera. W czasach komunizmu tysiące Polaków marzyły o wyjeździe za Wielką Wodę. Z kolei władze mówiły coś innego - tam żerowali krwiożerczy kapitaliści, którzy bogacili się kosztem pracowników a sukces był tylko na pokaz. Ludzie zaś nie bardzo chcieli wierzyć, że w tamtym kraju są i biedni i tacy, którym się nie przelewa. Amercian Dream funkcjonował pozytywnie. 
Kto miał rację? Jaka była i jest prawda o USA?
Odpowiedzi na to pytanie szukałam w książce J.D. Vance'a będącą historią pewnej rodziny, która obala idealne wyobrażenie o kraju skąd wywodzi się Kaczor Donald. 

Autor dorastał w małym miasteczku w Ohio w tzw. Pasie Rdzy. Ten region cechowała bieda, brak świetlanych perspektyw, marazm, życie z zasiłków i niski status majątkowo-intelektualny. Rodziny często korzystały z pomocy socjalnej, a przemoc była w nich czymś powszechnym. Ludzie wpadali w szpony nałogów, depresji i uzależnień. Małżeństwa na chwilę, odwyk, utrata mało płatnej pracy, awantury i krzyki, wyzwiska, bicie, rzucanie talerzami i łzy. Brak opieki i wychowania, strach i obawa o jutro - takie było dzieciństwo J.D. . Na szczęście była i babcia Mamaw, która wczepiła chłopcu wolę walki o lepsze jutro, dopingowała go w walce o inne życie, karmiła i przytulała, gdy matka zajęta była kolejnym kochankiem. Początkiem drogi było liceum, nauka i dorywcza praca. Potem służba w Korpusie Piechoty Morskiej a wreszcie studia licencjackie i prawo na Yale. Ukończone studia stały się paszportem do wymarzonego elitarnego świata. 

J.D. Vance przebył długą, krętą i wiodącą pod górę drogę na szczyt marzeń. Osiągnął to, co z jego środowiska udało się nielicznym. Spełnił sen o spokoju, dostatku i poważaniu. Wszedł do nowej rzeczywistości, a przebyta droga nauczyła go wielu cennych rzeczy. Tego jak być stanowczym, pewnym siebie, dojrzałym i odpowiedzialnym. Przeżyte doświadczenia nauczyły życiowego sprytu i zaradności. Dobrzy ludzie spotkani po drodze pokazali, że świat nie jest wcale zły i nie wszędzie panuje patologia. 
Ta książka opisuje nie tylko dzieje jednego człowieka i jego rodziny, ale daje obraz współczesnego oblicza Amerykanów z różnych środowisk. Wielu taki życiowy sukces nie udaje się. I to przekłada się na ich wyborcze preferencje. Tym samym daje odpowiedź dlaczego wygrał ten a nie inny kandydat do prezydenckiego fotela. 

Lektura pochłaniała mnie z każdą kolejną stronę. Moje serce krajało się na krzywdę zdolnego chłopca, któremu zabrano szczęśliwe dzieciństwo i możliwości spokojnego wejścia w dorosłe życie. Miałam ochotę krzyczeć i pytać dlaczego wiele dzieci dotyka taka niesprawiedliwość?! Dopingowałam głównego bohatera, ba, mówiłam do niego w trakcie czytania co nie pamiętam aby mi się kiedyś zdarzyło. Przeżywałam treść mocno i dogłębnie. Emocjom nie było końca, a łzy poleciały ciurkiem z oczu. Ta historia ma na szczęście szczęśliwe zakończenie.
W trakcie lektury siłą rzeczy porównywałam możliwości awansu społecznego w naszym kraju i w USA. Wynik jest dla naszej ojczyzny jednak niekorzystny. W naszych realiach dobre posady wymagają układów a niekoniecznie prestiżowego dyplomu, a zarobki są dalekie od tych, które obowiązują w bogatych krajach.
Największym atutem tej lektury jest autentyczny przekaz, szczera opowieść, w trakcie której mają miejsce i drastyczne sceny. Nie jest to łatwa lektura, nie czyta się jej szybko a tytuł nie jest książką, która będzie idealna by się zrelaksować. Mimo to warto ją przeczytać i zastanowić się nad jej treścią. To idealna propozycja na dzisiejsze czasy. Polecam tym, którzy szukają mocnej a zarazem ambitnej przygody z książką.  

2 komentarze:

  1. Własnie jestem po lekturze Elegii. Kurczę, facet jest świetny. A ma zaledwie 33 lata! Przecież to co opisuje, dotyka w ostatnich latach wiele krajów europejskich. Może w nieco zmienionej formie, ale taka jest prawda, że jak rząd zapomina o pewnych grupach społecznych to tak to się kończy. Nagle zaczynają rządzić nami jacyś szaleńcy, którzy naobiecywali wyborcom gruszek na wierzbie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, zgadzam się. Ktoś tych szaleńców jednak wybrał, a wiadomo mało świadomy wyborca kupi wszystko co mu się podoba. I koło się zamyka. Jak łatwo sterować ludźmi! To przeraża, podobnie jak niski świadomość społeczna pewnych faktów, wiadomości i mechanizmów. Pozdrawiam

      Usuń